Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/73

Ta strona została uwierzytelniona.

kaftanik przybrana, lecz dwunastoletni chłopak, w nowiutkim mundurku szkolnym, dziwnie odbijającym przy bosych jego nogach, przy włosach, splątanemi pasmami wysuwających się z pod zrudziałéj jarmułki, i przy twarzy pokrytéj taką warstwą brudu i sadzy, że z za niéj, jak z za gęstéj przesłony, zaledwie przeglądały delikatne, ładnie wykrojone, bladawą cerą pokryte rysy dziecka. Ręce trzymał w znacznem oddaleniu od ciała, gębę roztwierał i osłupiałemi oczami wodził po swém nowem ubraniu, a szczególniéj po błyszczących wypustkach i guzikach.
Gaj a weg! krzyczała Chaja za każdym razem, gdy które z dzieci, pociągnięte ciekawością, próbowało przekroczyć linią półkola i zbliżyć się do Abramka, sama zaś oczów od niego oderwać nie mogła. Uśmiech niebiańskiego zachwycenia rozléwał się na jéj twarzy.
— Och! och! mówiła, jak un wygląda! jak obraz! jak lustro! jak... panicz!
Eli uśmiechał się, milcząc.
Nagle Abramek skrzywił się, ręce podniósł do jarmułki, przysiadł, otworzył usta szeroko i — wrzasnął. Czy czuł że mu w mundurku ciasno i niewygodnie, czy pomyślał o tém, że przywiezienie go przez ojca zwiastuje mu blizki odjazd do szkoły, dość że niespodziewanie środ zachwycenia powszechnego wrzasnął i zalał się obfitemi łzami.
Abramkie! libeczkie! klejneczkie! zawołała Chaja, z otwartemi rękami przypadając do siedzącego na ziemi i wrzeszczącego syna.
W téjże chwili wszedł do izby Efroim. Nie był on podobny do Eliego i przedstawiał inny typ żydowski. Wysoki, barczysty, przygarbiony nieco, włosy, oczy i brodę miał czarne jak noc, cerę twarzy ciemną, a pomiędzy krzaczyste-