Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/85

Ta strona została uwierzytelniona.
V.

Figuruj, sobie tylko, moja duszo, jaką ja satysfakcyą w tych dniach miałam. Konio uprosił mię, abym do N. jechała, bo mu tam trzeba było jakiegoś zrzeczenia się z méj strony części majątku, przypadającéj mi po nieboszczyku mężu. Dlaczegóżbym zrzec się nie miała? jemu to do interesów potrzebném było, nie wiem już do jakich, bo ja do rzeczy podobnych nigdy inklinacyi nie miałam. Otóż pojechałam do N. z Różą, z Florą i naturalnie z Koniem. Figuruj sobie że odżyłam! Nie stolica to zapewne, ale zawsze gubernialne miasto, ludzie, ulice, domy murowane i teatr. Ach, teatr! pamiętasz, kochaneczko, jakeśmy to z tobą w teatrze warszawskim bywały, kiedyś tam, kiedyś, nim cię Kajetan odemnie porwał? Byłaś wtedy w żałobie po obojgu rodzicach, biédactwo! ale to nic nie szkodziło. Czarny kolor był ci zawsze do twarzy; ja cię nawet i teraz mam w podejrzeniu, filutko, że ubierasz się czarno, bo wiész, że ci z tém ładnie. Nazywali cię wtedy w Warszawie piękną sierotą, pamiętasz?.. A przypominasz sobie hrabiego Kaliksta?... przepadał za tobą i byłby się oświadczył z pewnością, gdybyś posag większy miała. A propos, figuruj sobie, ten poczciwy Łozowicz przyjeżdża do nas wczoraj i mówi do mnie avec son air penché: „widziałem przeszłéj niedzieli