Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.

— A ot widzisz, duszo moja, rzecz jest taka. Znasz Szyłłę, ce pauvre diable, plenipotenta z N?. Zdaje się że on i wam pomaga w interesach... Szyłło jest plenipotentem Konia... młodych ludzi nudzą interesa, nie można od nich wymagać aby byli statystami... Konio winien Szylle bagatelę... cóś około półtora tysiąca rubli zdaje się... za plenipotencyą, zastępstwa jakieś... nie wiem już za co, bo nudzi mię to śmiertelnie... Ale czasy ciężkie, wiész moja duszo, płacić długi trudno.. Ta Michalina to synowica Szyłły, wzięłam ją z jego domu...
— Ciocia więc oddalić jéj nie chce, z powodu jéj stryja?
— A tak, tak, duszo moja. Czasy to już takie, że musiémy obchodzić się z tymi ludźmi jak z ogniem.... Gdyby ją tak można z domu do domu gdzie ulokować, byłoby gładziéj... bo koniec końców, jemu to musi być wszystko jedno gdzie ona jest, byle u niego nie była... ale tak odsyłać...
Pani Leontyna zamyśliła się.
— O czem tak dumasz? zapytała pani Malwina.
— Myślałam w téj chwili o tém, że mogłabym ją wziąć dla Lili.
— Jakto, chciałabyś ją wziąć do siebie? Ach, prawda przypominam sobie żem spotkała odjeżdżającą twoję pannę Julią. Odprawiłaś ją?
— Odprawiłam.
— Ach! duszo moja, a ja ci jéj zawsze tak zazdrościłam.
— Dlaczego, ciociu?
— Nazywała się Grejs.
Na to niespodziane oświadczenie pani Leontyna, po-