Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/121

Ta strona została uwierzytelniona.

interesach zna się i interesami zajęty, a jak tylko gdzie trafi się przyjemność jakaś, to interes na bok przed nią idzie....
— Interes interesem, a przyjemność przyjemnością, odparł Porycki; w tém cała sztuka, żeby jedno łączyło się z drugiém i jedno drugiemu pomagało.
Eli spojrzał na oświetlone hotelowe okna.
— Czy Ręczycowie mieszkają tam, gdzie się tak świéci?
— A tak; mieszkamy w sąsiedztwie. Pokój który zajmuję, znajduje się na jednym korytarzu z pokojami, które oni zajęli.
— Czy Ręczyc przyjdzie dziś do mnie? zagadnął przeciągle Eli.
— Naturalnie, krótko odparł Porycki.
— A ja dziś jeszcze jednego szczupaka złapałem, uśmiéchnął się Izraelita.
— Któż to taki?
— Łozowicz.
— A! więc przyjechał?
— A co on miał robić? On musiał przyjechać, bo jego za nieopłacone podatki już opisali.
— Dobrze. Otrzymałem dziś właśnie listy od barona, grafa i radzcy stanu.
— Nu, o co oni piszą? pośpiesznie zapytał Żyd.
— Grafowi podoba się bardzo Ręczyn, a radzcy Łozowa, ale baron nie chce i słuchać o innym majątku jak Orchów, z Rydlówką i Białowolą....
— To kiepsko! wymówił Eli.
Podobnie ordynaryjnych wyrażeń lub wykrzykników, żydowski szwargot przypominających, Eli używał teraz