Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/122

Ta strona została uwierzytelniona.

w chwilach takich tylko, w których ciekawy był bardzo, zniecierpliwiony, lub zakłopotany.
— Dlaczego? zapytał agent główny.
— Rydlówka i Białowola będą.... ale o Orchowie babka zawsze na dwoje wróży....
— Będzie ona wkrótce wróżyła inaczéj, zjadliwie uśmiéchnął się Porycki, i jakby mimowoli rzucił spojrzenie ku oświetlonym oknom mieszkania Lili i Konrada.
— Do zobaczenia, dodał, do zobaczenia! O siódméj więc zejdziemy się wszyscy w twojém mieszkaniu.
Rzekłszy to, pożegnał wspólnika skinieniem głowy i szybkim krokiem zmierzać począł ku oświetlonym drzwiom szklannym miejscowéj cukierni. Dnia tego przegrał on żartobliwy jakiś zakład z Lilą i spieszył po najpyszniejsze cukry, jakie tylko w N. znaleść się mogły. Widocznie lubił on i umiał łączyć pożyteczne z przyjemném. Z jednego źródła czerpał dobre szanse dla interesów swych i środki miłego przepędzenia czasu. Ale Elego nic nie przyzwyczaiło do wesołych i drażniących gier życia, do wrażeń w strząsających nerwami i gorących bujań wyobraźni. Zajęty więc jedynie interesami obiecującemi mu znaczne zyski, ważąc w głowie różne interesów tych szanse i zwroty, szedł on prosto ku mieszkaniu swemu, w którém dziś spodziéwał się przyjmować licznych gości.
Mieszkanie Elego znajdowało się w jednym z niewielkich drewnianych domków, które, jak bywa zwykle w dość dużych nawet litewskich miastach, przedzielają tu i owdzie wysokie i ozdobne kamienice ulic głównych. Wchodziło się do niego od ulicy po kilku wschodkach i przez drzwi do połowy oszklone, a z wewnątrz białą firanką przysłonione. Z obu stron drzwi były w oknach dużych i czystych małe