Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

Austryi, Wołoszczyźnie, Besarabii, byłem w Konstantynopolu, morzem azowskiém dobrałem się do Astrachania, ztamtąd na Moskwę przybyłem do Petersburga, a potem dopiéro wyjechałem na Wołyń, gdzie mam familią. Musiałeś pan słyszéć o zamieszkującéj Wołyń familii Poryckich.
Żyd, który z niezwruszoną obojętnością słuchał rozwijanéj przed nim nomenklatury geograficznéj, również obojętnie odpowiedział:
— Dlaczego nie? ja o familii Poryckich wiem i dużo słyszałem.
Na pozór słowa te wymówione były zupełnie obojętnie, a jednak w głosie Eliego był ton jakiś szczególny, który przykro znać uderzył hotelowego gościa, bo spuścił nagle śmiałe dotąd oczy i przez chwilę milczał, jakby o cóś samego siebie z lekkim niepokojem zapytywał. Zmieszanie to jednak i zaniepokojenie trwało krótko, poczém gość, odzyskując zwykły sobie sposób obejścia się śmiały, ożywiony i trochę imponujący, zaczął znowu:
— W długich podróżach moich zapoznałem się z najróżniejszemi gałęźmi europejskiéj administracyi i europejskiego przemysłu. W Austryi, w Mołdawii, w południowych stronach Rossyi prowadziłem interesa na wielką skalę i miałem przed sobą pole otwarte do wszelkiego rodzaju przedsięwzięć i spekulacyj. To téż nie byłbym nigdy ani pomyślał o przyjechaniu do tego biédnego, ciemnego kraju i przyjęciu podrzędnéj roli, w jakiéj widzisz mię pan obecnie, gdyby nie osobiste, naglące prośby barona von R... który stoi na czele Domu pośrednictwa i w imię przyjaźni pomocy mojéj w tém przedsięwzięciu żądał...
— Za pozwoleniem pana, przerwał Makower, dlaczego ta rola ma być podrzędną? Kiedy ona panu dużo pienię-