Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/155

Ta strona została uwierzytelniona.

zaraz mówi: daj mi tate piéniędzy, żebym ja interesa na swoją rękę mógł prowadzić.
Im dłużéj Eli mówił, tém szybciéj wyrazy wychodziły z ust jego. Po ostatnich słowach umilkł na chwilę, lecz potém z nagłém wezbraniem głosu i coraz większą szybkością prawić znów zaczął.
— A na co jemu interesa na swoję rękę prowadzić? Czy ja go dlatego do szkół posyłał i wszystkich języków i muzyki i tańczenia uczyć kazał, żeby on potém faktorem albo kupcem był? Ja jego uczył i na jego edukacyą wielkiemi garściami piéniądze sypał dlatego, żeby on mnie, jak wyrośnie, honor zrobił, żeby on urzędnikiem jakim wielkim był, żeby z niego oczy moje pociechę miały, a głowa moja przy nim odpoczęła sobie i podniosła się wysoko. Ja chciał żeby on bardzo edukowanym był i wielkim panem, a Żydem nie przestał być. A on tymczasem wygląda jak szubrawiec, do rubla rwie się jak faktor, hulanki lubi jak głupiec, a ze wszystkiego co ja w duszę i w serce moje schował, wyśmiéwa się jak.... łotr!
Zarumienił się Eli od wielkiego wzruszenia z jakiém mówił, a po chwilowém milczeniu zapytał znowu:
— A dlaczego on taki?
Z postawy jego pochylonéj, z oczu széroko rozwartych z niespokojnego, nerwowego ruchu rąk poznać było, że łamał się on z zagadką jakąś niepodobną dlań do rozwikłania i że na dnie téj zagadki leżały i groziły mu zawód straszny boleść ogromna.
Judel nie odpowiadał długo. Powieki jego wciąż były przymknięte; ale uśmiéch słodyczy i błogości pełen zniknął z ust jego bez śladu. Po chwili głowa starca zakoły-