Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/161

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co będzie? zapytał Lejba. Jak ty był Eli latem w Orchowie, to ty mnie powiedział, że może ja wezmę młyn od Orchowskiego i zapłacę jemu za trzy lata z góry, a może nie wezmę i nie zapłacę. On mnie drugi raz już mówił, żebym ja brał i płacił. Co ja mam robić?
— Nie brać i nie płacić, odpowiedział Eli.
— Ny, a co ze mną będzie? wykrzyknął Lejba.
— Już ty o to nie lękaj się, ja z białowolskim ekonomem gadał. Ty jedź zaraz do Białowoli i proś żeby tobie młyn puścili, a ja tak już zrobił, że oni tobie jego za połowę ceny puszczą.
Git! z zadowoleniem zupełném zawołał Lejba. A kogo ty w orchowskim młynie posadzisz?
— Ja teraz nikogo tam nie posadzę i nikomu z naszych nie pozwolę, żeby tam siadł dopóty, dopóki Orchowski swego majątku nie sprzeda... a jak on jego sprzeda, to ja tak zrobię, że ty Lejbele znowu ten młyn będziesz miał i taniéj jak od Orchowskiego.
— Orchowski majątku swego nie sprzeda, ozwał się twierdzącym tonem Mendel faktor.
— Dlaczego? zapytał Eli.
— Dlatego, że on długów już tak jak nie ma, a co jego do sprzedania przymusić może, kiedy nie długi?
— On jeden jeszcze wielki dług ma, wymówił Eli.
— Ny, jaki?
— Siostry.
— Albo to siostra będzie u niego dopominać się?
— Może i będzie.
— Ny, a jak ona u niego dopomni się, to co to wielkiego? On las swój sprzeda i jéj zapłaci. On do tego czasu nie chciał sprzedawać, bo myślał że jak zbierze pié-