Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.

za pomyślność interesów naszych i trwałość przyjaźni naszéj z tobą, panie Makower.
— A na co to wszystko? wyrzekł Żyd z flegmę. Na co tu szampan i na co tu przyjaźń? Kiedy mam o interesach gadać, nie lubię wina pić, i od niego w głowie robi się ciemno, a interesa to taka rzecz, że najlepiéj ich robić, kiedy w głowie widno, a naokoło cicho.
Porycki zmieszał się trochę tém odrzuceniem przez Żyda propozycyi, jaką uczynił w przystępie zadowolenia i dobrego humoru. Po wązkich wargach jego przebiegł szybko uśmiéch wzgardliwy, tłumaczyć się mogący słowami: i poco to ludziom takim zarobki i piéniądze?
— Może więc przynajmniéj cygaro zapalić zechcesz, panie Makower?
— Dlaczego nie? Cygaro nie szumi i w głowie ciemno nie robi, to można go palić, o interesach gadając.
Zapalili obaj cygara, które Porycki wyjął z cygarnicy kosztownej, i usiedli znowu obok siebie przy stole. Eli nie zaczynał rozmowy; oczekiwać na pierwsze słowo tego, z kim miał rozmawiać, było znać jego zasadą. Nie spieszył się zresztą i nie niepokoił, a jakiemikolwiek były tajemne zamiary i żądania jego, czuł się na dobrze znanym sobie gruncie działania.
Porycki więc piérwszy znowu głos zabrał.
— Od dwóch lat, to jest od czasu, w którym zostałeś pan agentem towarzystwa pośredniczącego w sprzedażach majątków, rozwijałeś pan działalność swą w bliższych okolicach miasta N, gdzie przez pośrednictwo pana kilkanaście większych i mniejszych posiadłości ziemskich właścicieli swych zmieniło. Dalsze jednak strony tutejszego powiatu są dotąd, o ile nam wiadomo, zupełnie nienaruszonemi,