Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/201

Ta strona została uwierzytelniona.

Porycki wziął z rąk służącéj szkatułkę i umieścił ją sam w powozie, który zaprzężony końmi jego i powożony przez jego woźnicę, stał przed gankiem pałacu.
Gdy Lila nogę postawiła na stopniu powozu, obejmujące kibić jéj ramię Ildefonsa uczuło, że drżenie przebiegło znowu po całem jéj ciele. Objaw ten gwałtownego wzruszenia ustał jednak w chwili, gdy schylony nad nią, szepnął jéj do ucha:
— Za trzy miesiące najdaléj, biédne, drogie dziecię moje, będziesz miała rozwód i zostaniesz żoną moją, według praw świata tego, którego tak się lękasz.




Tu, czytelnicy, zawieszam na króciuchną chwilę bieg opowiadania i zatrzymuję się na punkcie, na którym i wy zapewne zatrzymaliście swą uwagę. Niejeden z was może, czytając kartę poprzedzającą, pełen niedowierzania i oburzenia zawołał: „Jakto! Matka opuściła dziecię swoje? pozostawiła je rękom i sercom cudzym? Ależ to niemożebne, naturze i prawdzie przeciwne! Lwice i niedźwiedzice nawet posiadają możny instynkt macierzyński, a kobiéta... miałażby być go pozbawioną?”
Owóż tu, czytelnicy moi, w wypadku tym, jak w wielu innych, ukazuje się niebezpieczeństwo całe absolutnie czynionych paralel i porównań, które będąc wprawdzie bardzo starożytnemi, bywają przecież nieraz zupełnie nieprawdziwemi. Tak, lwice i niedźwiedzice posiadają w istocie instynkt macierzyństwa i dokazują przezeń często rzeczy nadzwyczajnych i rozrzewniających; ale zważyć należy, że mieszkanki te leśnych i dzikich ustroni nie ubiérają się w atłasy, nie obwieszają ciał swych złotemi perłami, nie