Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/203

Ta strona została uwierzytelniona.
VII.

Wejdźmy do orchowskiego dworu, do tego poważnego, starego dworu, który zamieszkiwany przez dwoje ludzi kochających się, mężnych i wytrwałych, powoli i z trudnością podnosi się z wieloletnich swych ruin.
Teraz nad wysokim, świéżo nowemi gontami połatanym dachem długiego, nizkiego domu, szumią zcicha rozłożyste, ośnieżone wierzchołki starych lip i kasztanów. Obszerny dworski podwórzec zapada w mrok zimowego wieczora; na mniejszym, folwarcznym dziedzińcu zwolna milknie gwar dziennych robót, zamykają się wrota gumien i obór, kryją się pod przysłoną ciemnych śpichrzów gospodarskie narzędzia, a przez okna szaréj oficyny buchać zaczyna jaskrawy blask rozpalonego ogniska, dokoła którego zasiadła spracowana czeladź dworska.
W dawnym pokoju pana Kajetana pali się także na staroświeckim kominie ogień suty, a połyski jego rozniecają, jak dawniéj, w szybach szaf napełnionych książkami czerwone i złociste iskry.
Przy wielkim, okrągłym stole siedzi z robotą w ręku stara matka Michaliny, a białe światło niewielkiéj lampy łagodnie spływa na twarz jéj zwiędłą, pomarszczoną,