Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/209

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nieinaczéj, chmurnie odparł mąż. Rachuba i nienawiść czynią go zarówno wrogiem moim. Zrazu godził on na dobro nasze, aby zeń niecne otrzymać korzyści; teraz idzie mu już nietylko o zysk, ale i o zemstę. Pragnąć będzie upadku i poniżenia mego, tak jak wszyscy źli i zbrudzeni pragną upadku i poniżenia uczciwych i czystych. Zgubne te dla nas chęci jego nie są płonnemi. Posiada on wspólników i pomocników, którzy, jakkolwiek nie podzielają wszystkich jego celów, wkładają mu jednak do rąk dzielne przeciw nam oręże.
— Jednym z pomocników tych, rzekła Michalina, jest Makower, nieprawdaż?
— Nieinaczéj.
Tu Mieczysław silniéj uścisnął dłoń żony i dodał zcicha:
— O droga moja! mamże przypuszczać, że jednem z narzędzi, któremi ku zgubie naszej posłuży się niecna ta ręka, będzie i własna siostra moja?
Michalina podniosła głowę i szyję otoczyła ramieniem, jakby i jego czoło, chylące się pod brzemieniem smutku i wstydu, podnieść chciała.
— Nie przypuszczajmy rzeczy tak smutnych i strasznych, rzekła: wierzmy raczéj w dobroć Lili, bo ta istnieć w niej może, obok wszelkich wad i zboczeń, w moc przywiązań rodzinnych, które odzywają się w sercu kobiéty wtedy nawet, gdy się ich najmniéj spodziewać można. Powiedz mi teraz, dodała, chcąc widocznie zmienić przedmiot rozmowy, czyś znalazł kupca na las nasz?
Mieczysław przecząco wstrząsnął głową.
— Widziałem niejednego, rzekł, a z żadnym interes ten do końca przyjść nie mógł. Od kilku miesięcy żaden z Izraelitów w N. albo w okolicy nic u mnie nie kupuje