Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystko zawsze rozda, a czego nie rozda to mu rozkradną, bo on nic nie widzi i na nic nie patrzy, co wkoło niego dzieje się, tylko wiérsze pisze i maluje. Dobry on, to prawda, ale nie człowiek.
Porycki parsknął śmiéchem.
— Poczciwota jakiś! zawołał. No, mam nadzieję że z piękną jego Łozową wielkiego kłopotu nie będzie; musi on już ją trzymać na włosku. Teraz więc numer 3-ci: Konrad Ręczyc.
— O tym niéma co długo gadać. On człowiek niezły, grzeczny i gospodarz byłby może z niego jaki taki, gdyby go nie zjadały i od wszystkiego dobrego nie odprowadzały trzy rzeczy; konie, matka i żona.
— Czy to nie jego właśnie żoną jest owa piękna córka téj pani z Białowoli, bardzo smutnéj i bardzo nabożnéj?
— Zgadł pan. On ożenił się z panną Lilą Orchowską, a raczéj ożeniła go z nią matka, bo on matkę bardzo kocha i robi wszystko co ona chce, a ona niczego więcéj nigdy nie chce jak pieniędzy, rozrywek, pięknych mebli i drogich sukien. Myślała że panna Lila Orchowska miéć będzie duży posag...
— Pan Konrad tedy musi żony nie kochać, skoro ożenił się z nią tylko przez uległość dla woli matki. Rozumiem więc... obojętność pomiędzy małżonkami, niezgody familijne, ztąd częste wyjazdy, podróże, bezrząd w domu, długi, ruina..
— Z przeproszeniem pańskiém, pan Konrad, czy jak go tu wszyscy nazywają, pan Konio, ożeniwszy się, zaczął żonę kochać, bo on miękkiego serca, a jego żona bardzo piękna. Ale ona jego nie kocha i mówią ludzie, że suchot prędko dostanie z wielkiego smutku...