Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/240

Ta strona została uwierzytelniona.

są różne myśli w głowie, które przeszkadzają mu czasem dobrze liczyć. Jeżeli pan pozwoli, to ja te myśli pańskie na stronę usunę, tak jakby ich nie było, i same tylko cyfry przed pańskiemi oczami postawię.
Mieczysław uśmiéchnął się mimowoli.
— Dlaczego, panie Makower, zapytał, chcesz sobie tyle trudów zadawać, skoro wiész z góry, że nie doprowadzą cię one do celu?
— Może nie doprowadzą, a może i doprowadzą, wyrzekł Żyd. U nas jest przysłowie: kupić nie kupić, potargować można. I ja jeszcze jednę rzecz panu powiem....
Tu zawahał się. W oczach jego, które tkwiły w twarzy Mieczysława, błysnął w téj chwili cieplejszy, sympatyczny promyk.
— No! wymówił, dlaczego ja nie mam powiedziéć panu o tém? albo to co złego? Mnie pana żal!
— Dziękuję ci, panie Makower, za życzliwe dla mnie uczucia, z powagą rzekł Mieczysław, ale wybacz téż jeśli powiem, że dowodów ich nie widzę. Przeciwnie, postępujesz pan ze mną jak nieprzyjaciel, który przeciwnika swego otacza podstępnemi sieciami.
Słowa te wywarły na Elim widoczne wrażenie.
— Nie rozumiem o czém pan mówi, rzekł z trochą zmieszania w głosie.
— Powiedziałeś pan sam przed chwilą, że jestem zdolny rozróżnić prawdę i nieprawdę. Nie mylisz się pan, w obecnym przynajmniéj wypadku. Wiem dobrze iż większa część trudności i niepowodzeń, które spotkały mię w ostatnich czasach, pańskiém jest dziełem. Posiadasz pan liczne i woli swéj posłuszne narzędzia działania; ale pozwól powiedziéć sobie, że używasz ich na złe i że człowiek obda-