Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/252

Ta strona została uwierzytelniona.

minęło, odkąd Eli, po wspólnéj z nim naradzie, udał się do Orchowa, dla powzięcia na miejscu dokładnych informacyj o położeniu i obecnych usposobieniach Mieczysława. Porycki wiedział dobrze, iż wycieczka ta Elego trwała bardzo krótko, że wrócił z niéj oddawna, że obecnie znajdował się w mieście i zwykłym sobie spokojnym trybem wiódł różne sprawy i sprawki, których liczne nici spoczywały w jego rękach. Przez czas ten mógł on już dziesięć razy być u wspólnika swego, a nie był ani razu. Co znaczyła zwłoka ta? dlaczego czynny i sprytny Izraelita, tak pilnie zazwyczaj chodzący około załatwianych przez się interesów, zaniedbał się tym razem w tak uderzający sposób? Byłaż to z jego strony niechęć jakaś, lub niewytłomaczone ostygnięcie dla rozpoczętéj tak pomyślnie, a tyle korzyści obiecującéj sprawy? Czy może spotkał się on z przeszkodami jakiemiś, które obalać i zwyciężać usiłował na własną rękę, bez porady i pomocy wspólnika swego? Pytania te i wątpliwości niepokoiły mocno głównego agenta, i teraz właśnie, przechadzając się po niewielkiéj swéj bawialni, myślał on nad tém, czy należy mu udać się do mieszkania Elego, czy téż oczekiwać zjawienia się Izraelity. Niecierpliwa i burzliwa strona charakteru jego zaczynała właśnie brać górę nad rozważną i przebiegłą; chwytał już za czapkę i miał wyjść na miasto, gdy otworzyły się drzwi przedpokoju i do bawialni wszedł Eli Makower.
Postawa Żyda była, jak zawsze, obojętna, spokojna. Powitany przez głównego agenta z pośpiechem i uprzejmością niezwykłą, rozpoczął on rozmowę o przeróżnych wspólnych im sprawach. Mówił zwolna i poważnie, ale w sposób tak stanowczy, że przez dobry kwadrans Porycki ani toku rozmowy zmieniać, ani pytań żadnych zadawać nie