Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/257

Ta strona została uwierzytelniona.

chcesz? z odcieniem złego humoru w głosie zapytał brat starszy.
Mendel zwrócił się w stronę, w którą szedł Eli i zwalniając kroku, rzekł ciszéj i z pewną tajemniczością:
— Orchowski przyjechał do N.
Wymówiwszy to, spojrzał na brata pytającym wzrokiem, ale odpowiedzi żadnéj nie otrzymał. Eli szedł zwolna, z rękami w tył założonemi, i patrzył w ziemię. Mendel mówił daléj:
— Jak tylko on przyjechał, to zaraz do Rozenbluma poszedł. Rozenblum dwa lata już o jego lesie mówi, że chciałby go kupić. Jak oni teraz zaczną ze sobą na cztery oczy gadać, to może co z tego wyniknie. Mnie się zdaje, że ja powinienem zaraz do Rozenbluma iść i powiedzieć mu, żeby się bardzo nie śpieszył, bo jak baron Orchów kupi, to mu ten las taniéj sprzeda.
Przestał mówić i znowu pytająco na brata swego, mistrza i dobroczyńcę patrzył. Eli szedł wciąż jednostajnym, powolnym, równym krokiem, spoglądał w ziemię i milczał.
Mendel znowu mówić zaczął.
— Jak on wrócił od Rozenbluma, to miał bardzo smutną twarz, bo Rozenblum to wielki i rozumny kupiec bez faktorów nic nie robi i pewności jemu żadnéj widać nie dał. On obiad zjadł i poszedł do Szwarca. A czego on mógł do Szwarca chodzić? czy to nie wiadomo kto to Szwarc i czem zajmuje się? On bogacz i panom na wielkie procenta piéniądze pożycza. A wiész ty, Eli, że jak Orchowski da naszemu Szwarcu wielkie procenta, to on jemu pożyczy. Mnie się zdaje, że trzeba żebyś ty sam do Szwarca poszedł i pogadał z nim, jak ty umiesz, a jeżeliby on upierał się, to żebyś i do rabina jego poprowadził, i chcrym jemu dał.