Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.

zechce sobie wziąć wielki Orchów a brata uczonym swym rozumem przekona, że jemu dość będzie małéj Rydlówki. Ale wielki Orchów obciążony był długami, a mała Rydlówka czysta jak łza; pan Kamil tedy powiedział: „Ja wezmę Rydlówkę. Małe to ale spokojne i bezpieczne. Ty, Mieczysławie, zginiesz w tych długach i w téj ruinie!” A co pan myśli, że on jemu na to odrzekł? On odrzekł: „Będę czarny chléb jadał i w siermiędze chodził, będę od rana do wieczora pracował, a Orchów wyratuję.” Potém on stanął przy oknie i patrzył na pola, co tam dokoła dworu leżą, a twarz jego była bardzo blada i usta jego trzęsły się. Mnie zdawało się, że on podobny był wtedy do człowieka co na wojnę idzie.
I znowu Żyd umilkł na chwilę i patrzył w ziemię, a towarzysz jego uśmiéchał się lekceważąco i rzucał pod sufit kłęby dymu.
— Oni wtedy dzielili się majątkiem, opowiadał daléj Eli, a z nimi był prawnik, ich plenipotent i ja byłem, bo mi się od nich trochę pieniędzy należało. Ja wszystko widział i słyszał jak było. Pan Kamil chciał żeby brat dał mu dużo piéniędzy w dodatku do Rydlówki i bardzo długo dowodził, że przy wielkim Orchowie jest honor, a przy małéj Rydlówce powinny być za to pieniądze. Ale pan Mieczysław powiedział, że on nie dla honoru Orchów bierze i jak zaczął liczyć, tak wyliczył, że pan Kamil żadnéj pretensyi do niego miéć nie może.
Potém była mowa o siostrze. Pan Kamil powiedział, że jéj trzeba dać tylko czternastą część ojcowskiego majątku, to jest tyle ile prawo każe, i znowu długo prawił o tém, że jeszcze w Rzymie kobiéty mniéj brały majątku niż mężczyźni, że mężczyzna zachowuje blask familii i robi honor