Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/262

Ta strona została uwierzytelniona.

ścigasz każdy szelest niezwyczajny w domu lub za domem? Masz więc w głowie swéj myśli jakieś, które nie należą do mnie, w sercu pragnienia, których ja zaspokoić nie mogę? Ale ja nie chcę tego, Lilo, ja nie chcę abyś choć na jedno mgnienie oka odwracała myśl swą i wzrok odemnie ku komu lub czemu innemu. Pragnę posiadać cię całą, z ciałem twém i duszą, z myślami i uczuciami, posiadać cię zupełnie, wyłącznie!
Mówił to z porywczością w głosie, z namiętną zazdrością w oku i na twarzy. O! jakże tém pragnieniem wyłącznego posiadania kobiety, któréj piękność i sama uległość może, której bezgraniczne, dziecięco-naiwne oddanie się mu wzbudziło w nim naprawdę uczucie gwałtowne i burzliwe, jakże pragnieniem tém zaprzeczał on zasadom, które wyznawał i w nią wpajał, zasadom bezwarunkowéj pomiędzy ludźmi wspólności dóbr wszelkich i swobodnéj miłości! Ale ona nie dostrzegła nawet przeciwieństwa pomiędzy słowami jego i uczuciami. Ją namiętna ta mowa zachwycała, upajała. Wstrząsnęła przecząco śliczną swą strojną głową i szepnęła mu cicho, słodko:
— Nie, nie, Ildefonsie! ja za niczém nie tęsknię, niczego nie żałuję i nie mam żadnych uczuć ni myśli, któreby nie należały do ciebie! Jednéj tylko rzeczy, jednéj jedynéj pragnę bardzo, ze wszystkich sił swoich... ty wiész, Ildefonsie, czego!
Ostatnie słowa wymówiła z wybuchem i wpatrzyła się w kochanka z błaganiem, z trwogą. On uśmiechnął się.
— Wiém, rzekł, pragniesz coprędzéj zostać uznaną przez świat żoną moją... Lękasz się, lękasz się zawsze, Lilo, świata i jego głupich krzyków.