Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/264

Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz pochyliła ona na dłoń głowę i rozmarzona szepnęła:
— O Ildefonsie! gdyby to prędzéj nastąpić już mogło! gdyby prędzéj!...
Porycki wstał i uśmiéchając się, wyjął z kieszeni spore, podługowate pudełko.
— Przyniosłem to dziś pani mojéj z wycieczki na miasto... Dość ładna to rzecz, a ty lubisz ładne rzeczy.
Gdy Lila otwiérała pudełko, Brygisia wniosła na tacy dwie zapalone świece. Z pudełka błysnęła, na tle aksamitném złożona, para kolców, ładnych w istocie, misternéj roboty i modnego kształtu.
— Och! jakie ładne! zawołała kobieta, zapominając o zmieszaniu z jakiem zrazu dar przyjmowała i aż do najlżejszego śladu otrząsając się z przedchwilowego rozmarzenia. Stanęła przed lustrem i włożyła w uszy długie, perłami zdobne kolce. Zamigotały one z dwóch stron jéj twarzy bladéj, schudłéj znacznie, noszącéj na sobie widoczne piętno wzrastającéj coraz chorobliwości.
Porycki z uśmiechem zadowolenia patrzył na zajętą nowym strojem kobietę i rozkochanym wzrokiem obejmował kibić jéj delikatną, wątłą, ale dziwnie kształtną i ponętną. Nagle jednak czoło jego rozjaśnione schmurzyło się i w oczach błysnęło posępne światło? Spojrzenie jego padło na list pocztowym stemplem opatrzony, który razem ze świecami przez służącą przyniesiony, leżał na tacy. Po adresie bystre oko jego poznać musiało, od kogo list ten przybywa. Gwałtowném poruszeniem wziął z tacy zapieczętowane pismo, zgniótł je w dłoni i tak szybko opuścił pokój, że Lila, odwróciwszy się od zwierciadła, wydała okrzyk zdziwienia, spostrzegając że jest samą.