Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/265

Ta strona została uwierzytelniona.

Znalazłszy się w mieszkaniu swem na drugiém piętrze, Porycki zbliżył się do zapalonéj lampy, którą wniósł za nim służący, i rozdarłszy kopertę, przebiegł oczami zawarte w niéj pismo, poczém zaraz zdarł je na drobne części, które dla większego zda się bezpieczeństwa rzucił jeszcze na dopalające się w piecu węgle. Uczyniwszy to, usiadł natychmiast za stołem i prędko bardzo, pismem zamaszystém, gwałtowne uczucia zdradzającém, nakreślił na ćwiartce papiéru następujące słowa:
„Moja droga! Gniéw twój i niecierpliwość, gniewają mię i niecierpliwią nawzajem. Nie wiem doprawdy, czego chcesz odemnie? Czy jestem milionerem, abym ci mógł posyłać wciąż summy bajecznéj wielkości, albo z założonemi rękami siedzieć przy tobie i bawić się patrzeniem w oczy twe, które powinny były dotychczas nauczyć się rozważniejszego i chłodniejszego spoglądania na świat i na wzajemne stosunki nasze? Zamiar który mi w ostatnim liście swym objawiasz uważam za szaleństwo i obawiałbym się go w istocie, gdybym nie był pewny, że do wykonania go nie masz dość ani środków pieniężnych, ani odwagi. Pisałem ci już nieraz o tém, że robię tu świetne interesa i jestem na drodze do zebrania znacznéj fortuny. Wiadomość ta powinna wystarczać ci do czasu, w którym sam uznam za potrzebne i możebne wezwać cię do siebie. Proszę być cierpliwą, rozsądną i nie przeszkadzać mi, wiesz bowiem dobrze, iż byt twój, nietylko twój, ale i innych jeszcze osób, o które tak bardzo się troszczysz, znajduje się w moim ręku. Strzeż się więc, Julio, i nie gniewaj mię zbytecznie, bo gdy zechcę, będę mógł sprawić ci daleko więcéj złego, niż te drobne przykrości, które mi w listach swych tak gorzko wyrzucasz. Życzę ci dobréj pamięci, któ-