Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/282

Ta strona została uwierzytelniona.

Lila wpół leżącą postać swą zmieniła na siedzącą i zawołała.
— Cóż znowu? Publiczna sprzedaż Orchowa? zkąd? jakim sposobem? Mieczyś przecież uchodził zawsze za doskonałego gospodarza i wiem że od dwóch już lat żadnych długów nie miał.
— Żadnych, prócz tego który się pani należał, szepnął Łozowicz.
— Cóż ztąd? ze zdumieniem głębokiém zapytała kobiéta; co znaczy ten dług bagatelny?.. Zresztą jeśli Mieczyś wypłacić go teraz nie może, któż go do tego zmusza?
— Egzekucya sądowa, zcicha zauważył Łozowicz.
— Ach mój Boże, niecierpliwie dorzuciła Lila, jaki pan jesteś dziwny, panie Fabianie!
— Pan Porycki przedstawił do sądu oblig pani, który teraz do niego już prawnie należy.
Kobiéta podniosła brwi i széroko oczy roztworzyła.
— Ildefons? zawołała, Ildefons?
W mgnieniu oka jednak wyraz głębokiego zdumienia zniknął z jéj twarzy.
— A prawda! rzekła, składając znowu głowę na poduszce, mówił mi o tém, że pieniądze te potrzebne są koniecznie dla przeprowadzenia sprawy mojego rozwodu.
Przez parę minut milczała z przymkniętemi oczami. Potem podniosła znowu głowę i patrząc na Łozowicza, zapytała szybko:
I pan nie wiész co z tego wszystkiego ostatecznie dla nich wyniknąć może?
— Z czego? dla kogo? lękliwie zapytał pan Fabian, bo tocząca się rozmowa była dlań drażliwą i przykrą.
Kobiéta uczyniła niecierpliwe, gwałtowne poruszenie.