Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/298

Ta strona została uwierzytelniona.

kilka. Policzki jéj były wychudłe i zżółkłe, czoło pomarszczone, włosy do połowy prawie zbielałe. Jedne tylko oczy, jakkolwiek spłowiałe także i zapadłe, blaskiem swym i wyrazistością przypominały przeszłość minioną.
— A teraz, mówiła daléj Julia, drżącą rękę wyciągając ku dzieciom, popatrz na nie, a zobaczysz, jak wyglądają opuszczenie, siéroctwo, nędza...
Dzieci, mało lub nic nie rozumiejąc odegrywającéj się przed niemi sceny, skupiły się w pobliżu pieca. Z nędznych okryć i podartych chustek któremi były odziane, drobne twarzyczki ich wyglądały blade, chude, zziębłe.
Lila słuchała i patrzyła, nie czyniąc poruszenia najlżejszego. Jak błyskawice po chmurném niebie, tak po tle źrenic jéj nieruchomych i przepaścistych mknęły i krzyżowały się myśli szybkie a płomienne. O czém myślała, stojąc tak twarzą w twarz z zasadami jego, które przyjęła za swoje? W kobiécie téj opuszczonéj, przedwcześnie zestarzałéj ujrzała ona może odwrotną stronę tego różowego obrazu, w którym Ildefons przedstawiał jéj zwykle niezbite prawa i niewyczerpane rozkosze — wolnéj jak ptak miłości! Patrząc na wynędzniałe te, blade, widokiem ojca własnego przerażone twarzyczki dziécięce myślała może iż widzi skutki drugiéj zasady jego, która opiéwała nieważność i nicestwo związków rodzinnych! Nad tym stosem kłamstw i oszukaństw, o tyle trywialnych, o ile zbrodniczych, który wzniósł się teraz przed jéj oczami, unosiły się i jaskrawym blaskiem przed nią świéciły wszystkie złorzeczenia i pośmiéchy, które sam ciskał i ją ciskać uczył na ideę — obowiązku!
Umysł Lili pracował znowu widocznie, tak jak owego fatalnego dla niéj wieczoru, w którym on piérwszy pobudził go do ruchu i myślenia; ale mozolne to, rozpaczne