Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/303

Ta strona została uwierzytelniona.

i Ludka. Obok nich, o komódki i poręcze łóżek wsparci, stali młodzi kawalerowie; więc Ignaś Szyłło, Apolek Łozowicz, młodszy brat jego, na dorosłego już kawalera pozujący, i dwaj inni młodzieńcy, synowie przyjaciółek i codziennych towarzyszek pani Adeli. Zebranie to, aczkolwiek liczne, nie było przecież żadną niezwykłą okolicznością spowodowane, lecz przeciwnie odpowiadało w zupełności codziennemu, panującemu w pokoikach tych trybowi życia.
W ciemnéj sionce szumiał na glinianéj podłodze olbrzymi samowar; w kuchence stały na stole przed wieczorem jeszcze przez panią Adelę pokrajane, a na kilku talérzach spiętrzone chléb, bułki i masło.
W oczekiwaniu na zwykły wieczorny posiłek, towarzystwo bawiło się, z pozoru przynajmniéj sądząc, bardzo przyjemnie. Dzieci igrać poczęły w kota i myszkę, przyczém przewracały stołki i hałasowały straszliwie. Panienki żywe a żartobliwe utarczki prowadziły z kawalerami.
Pomiędzy starszemi paniami jednak, wkoło kanapy, rozmowa słabnąć zaczynała. Jednocześnie prawie uczuły wszystkie, że w ustach im zaschło. Wyglądać zaczęły herbaty i raz po raz zérkały na pęk kluczów, które wisiały u pasa pani Adeli, a których przedłużająca się nieruchomość niepokoić je zaczynała. Wiedziały jednak, że gospodyni domu czeka z przyrządzeniem herbaty na powrót męża.
— Gdzie jest pan Fabian dobrodziéj? zapytała, owijając iglicę bawełną, pani Eustachia.
— Spóźnia się cóś dzisiaj, zauważyła inna z kobiét.
— Nieboraczysko za lekcyami latać musi, westchnę-