Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/308

Ta strona została uwierzytelniona.

ustannie taki hałas, że zbadanie nawet pulsu choréj było mu prawie niepodobne.
Powietrze w ciasnych i ludźmi przepełnionych izdebkach duszne też było i wilgocią przesiąkłe. Na twarzy przytém pani Adeli i w całém jéj obejściu się z chorą i lekarzem malowała się znowu żywa irytacya, a przybywające wciąż obce kobiéty rzucały na łoże choréj bardzo wyraźne spojrzenia niechęci i wzgardy.
Lekarz zwrócił się ku gospodarzowi domu z zapytaniem, czy nie możnaby umieścić choréj w miejscu jakiémś obszerniejszém, suchszem, a przedewszystkiem cichém i sasamotném.
— Całe mieszkanie nasze składa się z dwóch tych pokoików, pochylając smutnie głowę, odparł Łozowicz.
— Osoba ta ma może krewnych jakich, przyjaciół, w których domu..
Całą odpowiedzią na słowa te było aż nadto wyraźne milczenie obojga Fabianowstwa.
— A więc, po chwili namysłu rzekł lekarz, radziłbym przewieźć ją do szpitala sióstr...
Nie dokończył znowu, tak głębokie zdumienie, tak żywa odraza odmalowała się na twarzach słuchaczy.
— Szpital! jęknął p. Fabian... dla niéj!
— Lila Orchowska w szpitalu! splatając ręce wykrzyknęła pani Adela.
— Do szpitala sióstr miłosierdzia, dokończył lekarz, z chłodem cechującym ludzi jego powołania. Tam osoba ta będzie miała pokój osobny, powietrze czyste i świéże, starania ciągłe naszych sióstr nieocenionych, a przedewszystkiem ciszę i spokój, które niezbędnie... niezbędnie są jéj potrzebne.