Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/309

Ta strona została uwierzytelniona.

Należy jednak przenosiny te uskutecznić dziś, natychmiast, inaczéj za życie choréj zaręczyć nie mogę.
W chwilę potem pani Adela naradzała się z mężem w kątku bawialni.
— Cóż robić? mówiła, trzeba to uczynić!
— Trzeba! powtórzył pan Fabian, z wyrazem gorącego, lecz bezsilnego żalu.
— I bez tego przecież nie moglibyśmy trzymać jéj u siebie długo, léczyć i pielęgnować. Nie mamy potemu środków.
— Nie mamy! westchnął Łozowicz.
— Ale jakże tu zrobić? deszcz pada... trzebaby karety chyba, aby ją przewieźć...
— Tak, karety...
— Zkądże ją wziąć?
— Nająć duszko!
— O, ja wiem! tybyś dla całego świata karéty najmował, aby go niemi wozić! A czy masz choć złotówkę przy duszy?
— Mam duszko, kilka rubli, które wczoraj za lekcye mi dano.
Pani Adela patrzyła w ziemię i przygryzała usta. Blizki wybuch irytacyi dawał się już spostrzegać na jéj twarzy.
— Kilka rubli! zaczęła, wielki majątek, doprawdy! A nam to się one niby nie przydadzą, te twoje kilka rubli! Ludce nowych bucików trzeba. Apolek rękawiczek nie ma, drzewo na opał także kupować przyjdzie... Ale czy ty myślisz kiedy o potrzebach żony i dzieci? czy ty o nie dbasz?... No! dokończyła, idź, najmij karetę, ażeby tu za dwie godziny najdaléj była!