Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/315

Ta strona została uwierzytelniona.

spekulantem, gra na giełdzie, setkami kupuje akcye wszystkich wielkich stowarzyszeń, obraca słowem milionami. Pan z niego teraz, co się zowie. Mieszka w pałacu, jeździ koczami i karetami, a największe figury, sami nawet podobno ministrowie, bywają u niego i kłaniają się mu nizko.
— I pan Klemens widział jego i poznał?.
— Gdzie tam mnie chudemu pachołkowi po takie znajomości sięgać! Widziałem go wprawdzie kilka razy, jak przed gankiem giełdy wysiadał z karety i wchodził na schody, ale nie rozmawiałem z nim ani razu. Same tylko wielkie figury rozmawiać z nim mogą...
— A zkądże pan Klemens wie o tem wszystkiem, kiedy nigdy z nim nie rozmawiał?
— Opowiadali mi o tém ludzie. Niéma w stolicy ani jednego człowieka, któryby nie wiedział o baronie von Lebensdorf i jego historyi..
— O baronie?.. czy on teraz jest baronem?
— A jakże? albożeś myślał że taki rozumny człowiek chodzi jeszcze w chałacie i święci szabasy? Został on chrześcianinem i zrobiono go baronem.
— Aj! aj! po chwili milczącéj zadumy zawołał Abramek, oto człowiek!
— Mądry człowiek, Gottliebku, mądry człowiek. Ale początek mądrości jego był, wiész gdzie? w tych kilku tysiącach rubli, które on miał na podróż do Kalifornii i na kupienie tam sobie kawałka ziemi z żyłą złota. Daj mi piéniędzy, dużo piéniędzy, a i ja takim samym mądrym być potrafię...
— Aha! żebym ja miał piéniądze!
Klemens zaśmiał się.
— Niech tam już ja biédę klepię, bo zkąd pieniędzy