Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/339

Ta strona została uwierzytelniona.

Ach! ach! jaki pan do swego ojca podobny! jak mnie miło pana widziéć! Ja stary, biedny Żyd, a pan jest wielmożnym panem... ale niech mi pan swoję rękę poda... niech ja przed śmiercią popatrzę jeszcze długo... długo... na syna naszego dziedzica i niech ja w rękach moich rękę jego poczuję!...
I trzymając rękę Mieczysława w obu swych chudych, drżących od starości i choroby dłoniach, i okrywając twarz jego wzrokiem pełnym głębokiéj radości, mówił daléj:
— Piękny to był pan i dobry, ten pański ojciec! On był nasz dziedzic; my na jego ziemi mieszkali i czynsze jemu płacili, i on mógł nam robić wiele złego albo dobrego. Ale złego on nam nic nigdy nie zrobił i nikogo nie skrzywdził. On był uczony i o wielkich rzeczach myślał, ale jemu nie udawało się... W jego duszy i w jego życiu było coś takiego, co jemu zawsze ręce wiązało, że kiedy miał zbudować wielki pałac, to zbudował małą chatę... kiedy spróbował usypać wysoką górę, to robił się z niéj nizki pagórek... On nie był szczęśliwy... ale był dobry i sprawiedliwy: każdemu w biédzie dopomógł i do każdego łagodném słowem przemówił... Ja jego znał, dobrze znał i on mnie nieraz z wielkiego nieszczęścia wyratował. A choć on wielki pan był, a stary Judei prosty biédny krawiec, choć on chrześcianin był, a ja Żydem jestem, ale jak ja tam wysoko, na innym świecie jego spotkam, to ja do Pana Boga wielkim głosem zawołam, żeby nas obydwóch jednego przy drugim posadził, bo nas jedna ziemia karmiła i my na jedno niebo patrzyli, to niech my już razem i na wielkie oblicze Boga patrzymy!
— Szlachetne masz serce i wdzięczną pamięć, panie Judel, powstrzymując rozrzewnienie swe, rzekł Mieczysław. Dlaczegóż syn twój uczuć twych nie podziela? dlaczegóż