Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Ciekawość, którą Porycki w monologu swym objawiał, żywo musiała być zaostrzoną; interes nad którym rozpocząć miał starania obiecywał mu się znać bardzo ponętnie i korzystnie, bo nazajutrz zaraz po rozmowie swéj z Makowerem wyjeżdżał on z N. wynajętym naprędce koczykiem, czwórką koni zaprzężonym. Na koźle, obok najemnego woźnicy, siedział świéżo, bo przed godziną zaledwie przyjęty do służby lokaj.
Pomimo przeciwnych zaleceń Elego, Ildefons Porycki jechał do Orchowa. Pragnął może na własne oczy przekonać się o trudnościach, które przebiegły Żyd zapowiadał mu z téj strony, albo téż poprostu lekkomyślny tam nawet, gdzie szło o rzeczy ważne dlań i upragnione, folgował zachciance podrażnionéj ciekawości. W pośpiechu i uporze, z któremi dążył do osobistego zapoznania się z Mieczysławem Orchowskim, było też zapewne wiele ufności w spryt własny, w umiejętność zawiązywania stosunków, wydających się dlań zrazu prawie niepodobnemi.
To téż siedząc, a raczéj z wielką swobodą postawy nawpół leżąc w koczyku i paląc cygaro, miał on minę czło-