Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/340

Ta strona została uwierzytelniona.

ziemią tą, o któréj zgrzybiały ojciec jego z czułością wspomina, handluje jak towarem, głębokie doły i przepaście kopiąc pod stopami tych, którzy na niéj mieszkają?
Judel patrzył w twarz mówiącego oczami pełnemi smutnego zadziwienia.
— Mój Eli! wymówił nakoniec, wielmożny pan o moim Elim, o tym dyamencie moich oczu, o téj koronie głowy mojéj mówi? Czy moje stare uszy niedobrze usłyszały? czy mnie wydało się tylko, że pan o moim Elim z żalem w sercu mówił? Ach! ach! żeby pan znał jego, tak jak ja go znam! Żeby pan wiedział jakie jego serce i jaki rozum! On z mojéj biédnéj, nędznéj chaty nic nie wyniósł, prócz podartego łapserdaka, a teraz do czego on doszedł własnym tylko rozumem swoim! On bogacz i wszyscy jego szanują a on jak tu przychodzi, to nizko przed starym ojcem głowę swoję nachyla i naokoło bystremi oczami patrzy, czy jemu czego nie brakuje. Wielmożny pan nie zna jego chyba, jeżeli może z urazą i żalem w sercu o nim mówić.
Mieczysław stał przed mówiącym, ze skrzyżowanemi rękami i smutnie pochyloną głową.
— Znam dobrze syna twego, panie Judel, rzekł po chwili milczenia. Jesteś pan rozumnym i doświadczonym człowiekiem, pojmiesz więc znaczenie słów moich, gdy ci powiem że syn twój, Eli, jest typem plemienia waszego, skupiającym w sobie wszystko, co ma ono w naturze swéj dobrego i złego. Posiada on w istocie umysł bystry, zdolny i pojętny; w sercu jego nie braknie szlachetnych popędów i uczuć. Jest on najlepszym synem i bratem, ojcem i mężem, kocha gorąco spółwyznawców swoich, a sprawy ich za własne swoje uważa... Za spokój ojca, za szczęście dziecka dałby się ukamienować; dla każdego ze swoich wy-