Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/349

Ta strona została uwierzytelniona.

kacyą, ale rozumu nie ma, i twarz on ma bardzo gładką, i figurę delikatną, ale serce u niego chropowate i twarde. W jego głowie niéma żadnéj wiary, a w sercu żadnego kochania, i pod nogami swemi on gruntu żadnego nie ma. Jak on edukacyą dostał, to on żydowski grunt stracił, a innego ty jemu nie pokazał i nikt jemu nie pokazał; dlatego on chodził po świecie, jak człowiek który niema o co oprzéć się, aż — upadł!
— Aj! upadł! upadł! jęknął Eli.
Stary Judel przymknął znowu powieki, a kołysząc się zlekka i powoli na obie strony, mówił daléj:
— Nie jeden nasz Abramek teraz taki! Ja siedzę tu w mojéj izbie, ale ja widzę wiele i słyszę, bo tu różne ludzie przychodzą, i rabin Boruch przychodzi, i opowiada mnie o wszystkich rzeczach, co się teraz na świecie dzieją. Mnie serce od wielkich boleściów ściska się, kiedy ja o naszych młodych żydkach myślę, kiedy ja na nich patrzę i o nich słucham. Przyszedł teraz taki czas, że wielka edukacya stała się jak ta széroka rzeka, do któréj każdemu wolno przyjść i napić się z niéj. Nasze młode Żydki przychodzą do téj rzeki i piją. Ale w téj rzece jest taka woda, która po wierzchu pływa, i taka która aż na dnie znajduje się. Kto napije się téj wody co pływa na wiérzchu robi się gładki i może zostać wielkim urzędnikiem lub doktorem. Ale kto napije się téj wody co pod spodem cicho sobie szumi, ten dobry robi się, i rozumny, i słodki względem ludzi, i sprawiedliwy, i do dobrego ochotny. Nasze młode Żydki piją tę wodę, która po wierzchu pływa, a jak oni jéj napiją się, to jaknajprędzéj żydowski chałat z siebie zrzucają, i tréfne mięso zaczynają jeść, i z biédnych Żydów zaczynają śmiać się, i zapierają się tego, że ich braćmi są.