Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/352

Ta strona została uwierzytelniona.

— I ja od niego dowiedział się, że ty już wiele jego braci zgubił dla korzyściów, i że ty jego chcesz zgubić.... Eli! Eli! dlaczego ty tak robił?
— Tate, szepnął Eli, to goimy... to nie nasze bracia!
Stary Judel drgnął cały i wyprostował się jak struna. Oczy jego zaświeciły dziwnym blaskiem, a usta długo drżały, zanim wyrzekły z mocą i uniesieniem:
— Eli! co ty powiedział? To nie twoje serce tak gadało, ale tylko twoja głowa, która nie miała nigdy czasu o takich rzeczach myśléć. Niektóre z naszych rabinów, i wszystkie nasze hasydy gadają, że niby to w talmudzie napisano jest, że Żydom wolno oszukiwać goimów, i gubić ich, i nękać. Ja w talmudzie niebardzo uczony, i tego nigdy nie czytał, i nie wiem czy to prawda; ale ja to wiem, że jeżeli te słowa tam są napisane, to one złe są i niegodne i żebym ja mógł, tobym ja tę kartę na któréj te słowa stoją, wygryzł z księgi własnemi zębami, i poszarpał palcami, i spalił ogniem moich oczów, aby już jéj więcéj nie czytał Izraelita żaden!
Zatrzymał się chwilę, dla odetchnięcia, a Eli, nie odrywając oczu od ziemi, wyrzekł zniżonym i jakby nieśmiałym głosem:
— Tate! wszak to nieprzyjaciele nasi!
Bolesny uśmiech przesunął się po zbielałych wargach starca.
— Nieprzyjaciele? powtórzył. Słuchaj, Eli! niech pamięć twoja cała zbierze się w twojéj głowie i niech tobie przypomni tę straszną porę, kiedy w naszéj biédnéj chacie w Orchowie taka nędza była... kiedy ja roboty nie miał, a moja żona chorowała i z wielkich boleściów stękała, a wy na półkach leżeli i z głodu i chłodu jęczeli... Aż jednego