Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/368

Ta strona została uwierzytelniona.

serc naszych, a w jakąkolwiek stronę świata los nas rzuci, jakiekolwiek troski i ciężary dźwigać nam odtąd przyjdzie, podzielimy się z nią chlebem naszym i ciepłem naszego rodzinnego ogniska, które, jako jedyne lecz nieocenione dobro, całem i nienaruszalnem wyniesiemy z rozbicia wszystkich najdroższych naszych zamiarów i nadziei.“
Dzień za dniem przechodził, a Lila przytomności nie odzyskiwiła. Nadeszło wreszcie przez lekarza zapowiedziane przesilenie choroby. Po nocy strasznie burzliwéj, w krzykach i szamotaniu się gwałtowném spędzonéj, chora otworzyła oczy omglone i zupełnie prawie przytomnym wzrokiem powiódłszy dokoła, poznała stojącą u wezgłowia jéj Michalinę. Patrzyła na nią długo i zdawała się zbiérać rozpierzchłe myśli.
— Michasiu! rzekła ledwie dosłyszalnym szeptem, a gdy przywołana kobiéta pochyliła się nad nią, zapytała: Czy was już wypędzono z Orchowa? czy bardzo, bardzo mną pogardzacie?
Siostra Franciszka przystąpiła do choréj z palcem do ust przyłożonym i zaleciła jéj milczenie. Lila wpatrywała się w twarz jéj przez chwilę.
— Nie wiem kto jest ta pani, szepnęła, ale śniłam o niéj ciągle... ciągle... Zdawało mi się że to anioł... tylko że czarną suknię ma na sobie...
Poruszyła się żywiéj nieco na pościeli i znowu nawpół nieprzytomnie spytała:
— Czy widzieliście kiedy czarną lilią?..
Umilkła i zamknęła oczy. Michalinie powrót ten do pamięci i przytomności wydał się zwiastunem blizkiego wyzdrowienia. Siostra Franciszka jednak, po chwili zastanowienia, wstrząsnęła smutnie głową.