Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/375

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dlaczego pani to uczyniłaś?
— Jest to mój brat!
— Franiu! Franiu! powtórzyło się oddalone wołanie, ze zdwojonym teraz, żałośliwym dźwiękiem.
Zakonnica powstała i zmierzała ku drzwiom. Lila wiodła za nią wzrokiem.
— Siostro! zawołała nagle.
Po raz pierwszy imieniem tém nazwała swą opiekunkę.
— Czego chcesz? dziecię moje.
— Jesteś dobrą, siostro, bardzo dobrą!.. Czy uczynisz dla mnie to, o co cię będę prosiła?
Odpowiedzią na pytanie to był pocałunek, który siostra Franciszka złożyła na jéj czole.
— Powiedz mi, siostro... zaczęła Lila, ale nie dokończyła zrazu. Pierś jéj podnosiła się szybko i ciężko, w zmąconych oczach migotały błyskawice.
— Nie byłam szczęśliwą, ciągnęła daléj, nic nikomu dobrego nie zrobiłam... Chciałabym wiedzieć.. poco żyłam?
Usłyszawszy dziwne to pytanie, zakonnica pochyliła się nad nią i długo, łagodnie, zcicha mówiła jéj słowa uspokajające. Słowa te przecież nie trafiały znać do umysłu ni serca Lili, bo twarz jéj nie utraciła ani na chwilę wyrazu dręczącéj niespokojności. Parę godzin potém przepędziła znowu w milczeniu i nieruchomości zupełnéj. Nad ranem cichym głosem przywołała do siebie Michalinę.
— Michasiu! rzekła, czy ty bardzo kochasz Mieczysia?
— Lilo, odparła kobiéta, brat twój jest mi droższym nad wszystko!
— I nigdy nikogo prócz niego nie kochałaś?