Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.

swych dla stron tutejszych dobroczynnéj. Oto jest szczere przekonanie moje o Domu pośrednictwa i jego działalności.
Słowa te wymówione zostały z nieudaną mocą i prawdą. Niepodobna było mylić się: Porycki miał w istocie swoje przekonania, a niektóre z nich wyraził teraz zupełnie szczerze. To téż Orchowski, po chwili namysłu, odpowiedział:
— Nie pozwalam sobie wątpić o szczerości przekonań pańskich we względzie celów i zamiarów Domu pośrednictwa. Jakiemi zaś są moje w tym względzie przekonania, będzie to dla pana i jego spółtowarzyszonych rzeczą zupełnie obojętną, gdyż o sprzedaży majątku mego nie myślę wcale.
Porycki skinął parę razy głową na znak pobłażliwego przytwierdzenia.
— Wiem, wiem, odparł, nie myślałeś pan dotąd, ale gdyby się zdarzyła okazya dobra, pewna, korzystna... możebyś pan i pomyślał. Ja ta do pana z gotową już propozycyą przyjechałem. Dobry znajomy mój, mogę powiedziéć przyjaciel, baron von R..., życzy sobie nabyć w tych stronach obszerne dobra. Baron jest wielkim kapitalistą, a położenie jego nie pozwoli mu z pewnością targować się o nędzny tysiąc, a choćby i dziesiątek tysięcy rubli.
Porycki mówił to z lekkim tryumfem. Wierzył znać w moc niezbitą pierwszego argumentu, z którym wystąpił. Argument ten nie uczynił jednak na młodym dziedzicu Orchowa ani ujemnego, ani dodatniego wrażenia. Nie uczuł on nawet potrzeby odpowiadania nań. Milczał... Agent milczenie to korzystném dla siebie wahaniem się wytłumaczył, bo wnet, i śmieléj jeszcze niż wprzódy, mówić znowu zaczął: