Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/49

Ta strona została uwierzytelniona.

jakakolwiek po naczelniku swym otrzymać może, jest przykład wiernego trwania przy pracy i obowiązku.
Lekkie rumieńce rozdrażnienia wybijać się zaczęły na żółtawe policzki głównego agenta. Tracił on znowu panowanie nad sobą. Chłód i stanowczość Orchowskiego, za któremi niedobrze kryć się umiała milcząca wzgarda, wyczerpywały cierpliwość jego, podniecały żądze i wyrachowania z którémi tu przybył.
— Rozumiem, rzekł po chwili milczenia i jakby walki wewnętrznéj, rozumiem myśl pańską. Ha, może to bardzo piękne, tkliwe, poetyczne; ale my, ludzie nowych idei, jesteśmy bardziéj prozaicy i realiści...
— Pozwól pan, przerwał Orchowski, abym stanął tu w obronie tego, co pan nowemi ideami nazywasz. Według słusznych i rozumnych pojęć czasu naszego, spokojna, na prawych i prawnych drogach dokonywana, a ku celom sprawiedliwym wiodąca praca: potrzebą i powinnością być nie przestała.
Wymawiając ostatnie słowa, Mieczysław Orchowski powstał. Było to poruszenie niedwuznaczne wcale, na znaczeniu którego gość pomylić się nie mógł. Z za ciemnych szkieł oczy jego błysnęły nietajoną już, gniéwną obrazą; ciemny rumieniec, szybki jak błyskawica, opłynął mu policzki i podniósł się na czoło, aż ku krótko przystrzyżonym włosom. Wstał z krzesła, z ironicznym uśmiéchem na wązkich wargach.
— Postanowienie więc pana jest stałém i niecofnioném?
— Stałém i niecofnioném, powtórzył dziedzic Orchowa.
Skłonili się obaj w milczeniu, rąk sobie nie podając. Porycki z kapeluszem w ręku zwolna przechodził pokój. Orchowski, nie ruszając się, ogarniał spojrzeniem postać jego