Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/72

Ta strona została uwierzytelniona.

się najczęściéj, ducha parafiańszczyzny, nieumiejętnéj, niezgrabnéj próżnostki. Owszem, wszystko to było wytworne, harmonijne, dobrane i ułożone z przedziwną zręcznością. Łatwo w tém było dostrzedz nie próżnostkę ulotną, ale zamiłowanie głębokie, nie słabostkę niedorzeczną, ale namiętność pochłaniającą, nie naśladownictwo niezgrabne, ale oryginalność gustu. Patrząc jak popiersie to kobiéce, delikatne i kształtne, pod ślizgającym się po niem wązkim promieniem słońca lśniło, migotało, drżało całe w iskrach niby i błyskawicach, anibyś zdołał pomyśléć o śmiésznéj parafiance, strojącéj się w papuzie barwy i błyskotki. Na pamięć raczéj przyjśćby ci mogła zalotna i królująca postać kobiéty do piérwotnego świata jakiegoś należącéj, dzikiéj Indyanki może, w chwili gdy wychylając się z pod przenośnego namiotu, staje śród świateł słonecznych, przyobleczona od stóp do głowy w barwiste wzory, w błyszczące i podzwaniające rzędy blaszek na sznury nanizanych — jedynych podarunków, wziętych przez nią od sąsiedniéj cywilizacyi.
Takiém było, po siedmiu leciech, dziéwczę owo, w czarną, surową suknię niegdyś przyodziéwane, rankami modlące się z matką przed krucyfiksem i trupią czaszką, a nocami czytające romanse, dziéwczę zamykane przed światem, a rwące się do świata całą siłą ognistéj swéj wyobraźni i przed czasem rozstrojonych nerwów. Taką była teraz Lila z Orchowskich Ręczycowa, siostra Mieczysława Orchowskiego, od cztérech lat żona Konrada Ręczyca i pani domu tego, a od trzech lat matka ślicznéj małéj dzieciny, chowanéj przez piastunkę i bonę na najwyższém piętrze pałacu.
Pomimo wesołego przybrania pokoju i błyskotliwości stroju, który ją okrywał, młoda kobiéta nie wydawała się wcale wesołą. Siedziała na kanapce, w postawie niedbałéj,