Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/82

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słusznie! słusznie! zawołał pan Fabian rozradowany. Lilia jest królową kwiatów, a pani nosisz jéj imię.
— Słyszałam zawsze, że królową kwiatów jest róża.
— Zdetronizowaliśmy ją, a panowanie nad wszystkiemi kwiatami téj ziemi oddaliśmy lilii, rumieniąc się znowu i z iskrzącym wzrokiem szepnął Apolek.
— Odziedziczyłeś pan po ojcu swem zamiłowanie w kwiatach i poetycznych przenośniach — odpowiedziała kobiéta, topiąc w twarzy rozkochanego widocznie młodzieniaszka wymowne spojrzenie.
— Ja tam, zawołał Klemens, z pewnością daru do poezyi po ojcu nie odziedziczyłem, a jednak, dalibóg, gdyby mi dali kawałek papiéru, tobym może w téj chwili wiersze jakie i napisał.
— Spróbuj pan! no, spróbuj! z serdecznem rozradowaniem wykrzyknął Łozowicz i posunął ku synowi ubogiego prawnika papiér i ołówek.
Lila opuściła się zwolna na kanapę i usiadła tam w pozie ponętnéj bardzo, malowniczéj, z ramionami niedbale na piersi skrzyżowanemi.
— Pan Klemens, rzekła, ukaże nam późniéj swe poetyczne talenta.
— Pani wié, że posiadam ich trochę, szepnął młody Szyłło. Pamięta pani tam na wzgórzu, pod sosnami... w przeszłym roku...
Zdawało się, że kobiéta wyrazów tych nie dosłyszała.
— A teraz, ciągnęła niech pan Apolinary kończy to Nocturno, które grał gdym weszła. Jest-to moja ulubiona kompozycya, a pan grasz ją tak pięknie!
— Jak pani rozkaże — zawołał uszczęśliwiony młodzieniec, i z pośpiechem usiadłszy przed fortepianem, roz-