ksiąg grubych, przywiezionych tu przez wracającego z dalekich światów Eliezera, wionął nad ich głowami, uczuli oni nieznany im dawniéj wir myśli i bunt uczuć, — smucić się, tęsknić i pragnąć zaczęli. A jednak za smutek i tęsknotę wdzięczni mu byli, a w strapieniach i wątpliwościach swych biegli ku niemu. Niestety! nie na wszystkie zapytania i skargi ich miał on odpowiedź i pociechę! Wieki upłynęły, czasy zmieniły się, długi łańcuch nowych i coraz nowe prawdy niosących geniuszów nad światem przeciągnął... Ale oni o żadnych innych geniuszach, prócz tego jednego, nie wiedzieli nic; a teraz, gdy otworzono przed nimi wielką księgę, gotowali się, z radością i uroczystym nastrojem, do przyjęcia w piersi swe oddechu staréj jego mądrości.
Eliezer jednak nie zaraz czytać zaczął. Przewracał on karty książki, szukając ustępu stosownego do okoliczności.
Tymczasem dziewczyna, siedząca dotąd u brzegu sadzawki, powstała z pośród niezapominajek i kalin i brzegiem gaju zwolna i cicho przesuwała się ku gromadce młodych ludzi. Zdala już widziéć można było, jak czarne ogromne jéj oczy tkwiły nieruchomo w twarzy Meira. Biała koza szła tuż za nią. Zniknęły obie na chwilę w zaroślach gaju, poczém wśród uplotów gałęzi brzozowych zjawiła się i o parę kroków za Meirem stanęła Gołda. Przyszła tak cicho, że nikt jéj nie spostrzegł; ramieniem otoczyła cienki pień brzozy i, głowę opierając na kołyszącéj się lekko gałęzi, wzrokiem objęła pochyloną nieco głowę Meira. Innych tam obecnych ludzi zdawała się nie widziéć.
W téjże chwili, dźwięcznym, czystym jak kryształ głosem Eliezer zawołał:
— Słuchaj Izraelu!
Słowami temi zaczyna się wiele świętych psalmów i każde pobożne czytanie Izraelitów. Dla młodzieńców, otaczających Eliezera, słuchanie słów starego mistrza psalmem czci i głęboką modlitwą ducha być miało.
Eliezer śpiewnym i kołyszącym się nieco głosem czytać zaczął:
„Uczniowie moi! zapytujecie mię, jaka siła pociąga w górę świetliste istoty niebieskie, które zowiemy gwiazdami, i dla czego jedne z nich podnoszą się tak wysoko, że giną w mlecznych mgłach, a drugie ciężko płyną pod niebo i zostają daleko za siostrami swemi?
„Odkryję przed wami tajemnicę, któréj ciekawi jesteście.
„Siłą pociągającą w górę świetliste ciała niebieskie jest Doskonałość, która mieszka na wysokościach najwyższych, a która w języku ludzkim ma imię Bóg. Gwiazdy, zjęte dla Doskonałości miłością i tęsknotą, podnoszą się wciąż w górę, aby dostąpić większéj jéj blizkości, a z Mądrości jéj i Dobroci coś dla siebie wziąć. Płyną one po przestrzeni przez wieki wieków i te z nich, które najbardziej rozkochane są w Doskonałości, zapłynęły już najwyżéj, a te, co z cięższéj materyi złożone, mniéj pragną przyjąć w siebie cząstkę boskiéj światłości, zostały daleko za siostrami swemi...
„Uczniowie moi! od tych istot świetlistych, które najmocniéj tęsknią i pragną i najbliżéj Doskonałości są, pochodzą wszystkie zmiany, które stają się
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/140
Ta strona została przepisana.