Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/014

Ta strona została uwierzytelniona.

wielkiego obrazu, wybrała salę balową i nad nią wraz ze mną zawisła.
Nie wiedziałam dokładnie, jak ma wyglądać w szczegółach sala balowa. Migotały przed memi oczyma tylko wspomnienia zabaw, jakie, małém dziecięciem będąc, widywałam w domu u rodziców. Koleżanki moje, starsze ode mnie a wracające z wakacyi, opowiadały mi nieraz cuda o wieczorach i balach, do których przypuszczane były, jako prawie dorosłe już panny; w ostatnim roku pobytu na pensyi czytywałam wiele powieści i z nich zaczerpnęłam wiedzy o wrzawie światowéj.
Patrząc w płomienie, które kołysały się w różne strony mnóztwem żółtych ognistych języków, zobaczyłam przestrzeń obszerną, zalaną eteryczną atmosferą światła i woni.
Pośród eteru tego wznosił się rój istot pół-ludzkich, pół fantastycznych. Byłam pewna, że to chór Archaniołów. Zamiast w suknie zwyczajne, odziane one były w różnobarwne obłoczki, nad białemi twarzami miały zawieszone wieńce, a u piersi ich błyszczały dyamenty, nie takim przecie silnym blaskiem, jakim płonęły ich rozradowane oczy. Istoty te brały się za ręce i wirowały w szybkim tańcu, albo przechadzały się wolno pod ścianami, obwieszonemi smugami światła, i szeptały między sobą, a szept ich wydawał się podobnym do tego szmeru, jaki wydają młode listki brzozowego gaju, poruszone wiosennym wietrzykiem.