Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

niesioném czole jego spoczął wyraz tryumfu, a oczy zapałały śród cieniu ogniem wielkiéj radości.
Przysunęłam się po cichu i wzięłam go za rękę. Zbudził się z zamyślenia, ale się nie rozgniewał.
— Więc byłaś tu? — zapytał, schylając się nade mną.
— Ojcze — odpowiedziałam — tyś przed chwilą z Bogiem rozmawiał?
Wziął mię w objęcia i przytulił do piersi.
— Tak, dziecko — rzekł — w téj chwili Bóg odsłonił przede mną jednę z tajemnic swoich.
Nieprędko potém dowiedziałam się, że dnia tego ojciec mój zrobił ważne chemiczne odkrycie.
Jakże różnym od gabinetu mego ojca był budoar méj matki. Pod ścianą, orzuconą złoconemi kwiatami obicia, stała tam rzeźbiona toaleta z mnóztwem szuflad i szufladek i z wielkiém zwierciadłem. Po stolikach i stoliczkach stały cacka różne: kryształowe kubeczki, porcelanowe figurki, flakony z perfumami, bombonierki, koszyczki misternie wyrabiane.
Na stole przed kanapą leżały rozrzucone wkoło mapy, dzienniki mód, z których ja wybierałam najpiękniejsze malowane figurki; według ich wzorów szyłam suknie dla lalek, a potém wspaniałomyślnie darowywałam je Bini, która wyklejała niemi sobie parawan. Trzy razy na dzień matka moja siadywała przed toaletą i zmieniała ubranie. Lubiłam przypatrywać się, jak służąca umiejętną ręką rozplatała połyskli-