Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.

biety zbytniego rozumowania, która mię tak zajmowała w piérwszym dniu po przybyciu. Szło tu jednak o rzecz bardziéj dla mnie na dobie dotkliwą. Przyjaźń moja dla Franusia, którą mu tak seryo przyrzekłam, przy oddawaniu narcyza, miała paść ofiarą ze względu na ludzi! Czułam, że jeśli w tym razie pójdę za wskazówkami, jakie podawała mi moja matka, i okażę się obojętną dla biednego kuzyna, popełnię niesprawiedliwość. Przypomniałam sobie smutek, jaki w nim parę razy spostrzegłam, a to przypomnienie wzmogło moję eteryczną i bezwiedną sympatyą dla niego. Wyszłam do ogrodu i całą godzinę, chodząc po aleach, myślałam o Franusiu. Stopniowo coraz więcéj zaczynałam znajdować podobieństwa między nim, a moim ulubionym bohaterem z powieści.

VII.

Znowu minęło parę tygodni, przepędziłam je w ciągłych marzeniach. Nic nie robiłam. Budziłam się późno, przepędzałam przy toalecie długich parę godzin, bo panna służąca moja, chcąc się popisać z korzyścią, jaką odniosła z lekcyi, wziętych od najlepszego w Warszawie fryzyera, codzień inną a bardziéj skomplikowaną urządzała mi koafiurę. Raz splatała włosy moje w warkocze i okręcała mi je wkoło głowy, tworząc w ten sposób nad czołem wysoki dyadem; innym razem nielitościwie zakręcała je