między tobą a mną tak wielka istnieje różnica, że zaledwie ośmieliłam się prosić cię o to.
Gdy to mówiła, głos jéj brzmiał pokornie, a powieki, opuszczając się, rzuciły na policzki ruchome, posępne cienie.
— Różnica? — zawołałam zdziwiona — co téż mówisz, Róziu! jakaż między nami istnieje różnica?
— Taka — odpowiedziała tym samym pokornym głosem —jaka zachodzi zawsze między bogatą panną, jak ty, a ubogą, jak ja, dziewczyną...
Powieki jéj głębiéj jeszcze opuściły się na oczy, po policzkach liczniejsze zadrgały cienie, ale zarazem, w dziwną sprzeczność, brwi podniosły się i bardziéj harde zakreśliły łuki. Patrzyłam na nią zdziwiona, nie wiedząc, co mam jéj odpowiedziéć, gdy podniosła na mnie znowu oczy pełne słodyczy i rzekła:
— Przebacz, kuzynko, że śmiałam cię prosić, abyś mię nazywała po imieniu, ale, widzisz, to ułatwi między nami rozmowę, a ja-bym tak chciała zasłużyć na twoję przyjaźń...
Zasłużyć na moję przyjaźń? nie wierzyłam moim uszom. Przecież była o wiele starszą ode mnie; ja to więc raczéj powinnam była, jako dziecko jeszcze prawie, skarbić sobie jéj przyjaźń. Przyszło mi na myśl, że starsza kuzynka żartuje sobie ze mnie. Spojrzałam na nią z wyrzutem i rzekłam:
— Kochana Róziu! dlaczego chcesz mi sprawiać przykrość podobnemi żartami? przecie ja to właśnie...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/169
Ta strona została uwierzytelniona.