Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.


XXX.

Zaczęło się tedy oddawanie wizyt w sąsiedztwie. A było ich wiele, bo matka moja pragnęła poznajomić mnie z całém towarzystwem, wśród którego żyła. Wyjeżdżałyśmy więc parę razy na tydzień, czasem codziennie, poczém, naturalnie, otrzymywaliśmy wzajemne odwiedziny, tak, iż życie przechodziło mi w ciągłym ruchu i gwarze. Mnóztwo coraz nowych postaci i twarzy przesuwało się przed oczyma, nie miałam czasu rozejrzéć się we własnych myślach i uczuciach, i zdawało mi się, że byłam unoszona bystrą jakąś falą ku coraz nowym miejscom, pomiędzy coraz nowych ludzi, a wszędzie wszyscy z przyjemnością spoglądali na piękne nasze powozy, gustowne urządzenie pokojów, strojne suknie, w jakie byłyśmy ubrane, i chór pochwał spływał na nasze głowy, i roje grzeczności spadały pod nasze stopy, a żadnym sposobem odrónić nie mogłam, łczy były one wyłącznie naszą własnością, czy téż tych akcesoryi, któremiśmy błyszczaży. I tylko czasem, gdy zostawałaam sama jedn w mojéj sypialni, z białém światłem nocnéj lampy, ślizgającém się po ścianach, czułam, że mgliste dymy jakieś napełniały mi głowę, owijały myśl coraz gęstszemi kłębami i długo musiałam mocować się z niemi, zanim udało mi się słabe w nich rozedrzéć otwo-