— Może gdzie i jest, ale to kruk biały i łabędź czarny...
— Powiedźcie mi więc, moje drogie, po cóż tu przybyłyśmy wszystkie?...
— Żeby się bawić...
— Kiedyż-bo na prawdę nie bardzo się i bawimy.
— Żeby się ludziom pokazać...
— W jakim celu?...
— W celu wyjścia za mąż.
— Mój Boże! jakże tu wyjść za mąż, kiedy nikt prawdziwie nie kocha?
— Ale są ludzie, którzy stanowią dobre partye.
— A jeśli która z nas nie zechce dobréj partyi, bez domieszania chociaż odrobinki miłości?
— Zostanie starą panną!
— To straszna perspektywa!
— Zapewne, to téż robimy wszystko, co możemy, aby jéj uniknąć.
Milczały kilka sekund. Helenka znowu ozwała się piérwsza:
— Co myślicie o Irenie, która widocznie wyda się za tego tłustego i skąpego pana Prota?
— Praktycznie uczyni, ale nie zazdroszczę jéj wcale, ani pana Prota, ani sześciorga przyszłych pasierbów.
— Lituję się nad nią serdecznie...
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/310
Ta strona została uwierzytelniona.