Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

niku sukienki. — Nie wątpię o tém, że on najszlachetniejszy, najlepszy ze wszystkich, jakich znam, ludzi. Pewność ta, to wiara moja, to spokój mój, to rozwiązanie dziwnych zagadek, jakie tak tłumnie stanęły przede mną, gdym w świat wstąpiła. Ale powiedz mi, droga, zkąd wzięła się pewność ta u mnie? Zkąd wiem, że on jest takim? Wszakże znam go tak mało!
Długo myślałam nad tém nowém Zosi zagadnieniem, a myśl moja odwróciła się od niéj i pobiegłam pamięcią we własną swą niedawną przeszłość. Przypomniałam sobie bal w Rodowie, park cienisty, w parku grotę oświetloną lampką bladawą, a u wejścia do groty stojącego hrabiego Witolda. I zapytałam siebie: zkąd w chwili owéj zrodziła się we mnie tak niezmierna, wielka, niezachwiana pewność, że człowiek ten nosi prawdę w sercu, a wielkie w głowie myśli? Dlaczego odtąd zjawiał się on w snach i marzeniach moich wtedy nawet, gdy w sercu mém i wyobraźni kto inny królować się zdawał? Nie był-że to ten sam wypadek, to samo dziwaczne zjawisko duchowe, o którego znaczenie i powody pytała mię Zosia?
Myśląc, podniosłam oczy w górę i zobaczyłam, jak z dwóch drzew oleandrowych wysuwały się dwie najbogatsze i najzdobniejsze gałęzie, i chyliły się ku sobie, jakby pragnęły złączyć się z sobą pocałunkiem zielonych listków. Ale przestrzeń dość znaczna dzie-