Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 012.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ramach, wiszącego nad marmurową konsolą, i wielce starannie począł poprawiać fryzurę i krawat. Gdyby ktoś wchodzący do salonu ujrzał go tak pilnie zajętego swą powierzchownością, mógłby wnieść, że był to bardzo młody człowiek — jeden z tych, którzy zostawszy zaledwie dorosłymi młodzieńcami, nie mogą się nacieszyć świeżo wyrosłym wąsem i tużurkiem zastępującym im od wczoraj szkolny mundur. A jednak pan Kalikst Graba nie był już wcale debiutantem na scenie tego świata, i dość było jednego nań rzutu oka, aby rzec, iż dostatecznie miał czasu dla oswojenia się z bujną swą fryzurą, czarnym wąsem i eleganckim tużurkiem. Wprawdzie najbieglejszy znawca fizjognomji ludzkich nie mógłby stanowczo określić jego wieku. Wnosząc z powierzchowności, mógł on mieć lat trzydzieści, ale mógł też mieć i pięćdziesiąt. Włosy i usta miał młodzieńcze, cerę twarzy starca, oczy młodzieńca, to starca na przemian. Silny brunet, o czarnych jak węgiel włosach, brodę miał gęstą i również czarną — i drobny czarny wąs. Ściągłą twarz o pięknych i regularnych rysach pokrywała żółtawa bladość, będąca zwykle świadectwem fizycznych lub moralnych chorób, i przykro odbijała od głębokiej czerni włosów i brody. Oczy duże zapadłe były, a nad brwiami rysowały się drobne, ale gęste zmarszczki. Wyższą wargę i część lewego policzka przebiegało mu co chwilę nerwowe drganie, jakie daje się spostrzegać u ludzi wyniszczonych chorobą lub namiętnościami; drganie to udzielało się niekiedy i lewej powiece, wtedy zdawał się mrugać na kogoś jednem okiem. Wzrost miał wysoki, rękę małą i wielkiej białości, ale bardzo chudą, chudość ta zresztą raziła w twarzy jego i psuła piękność całej postawy, rzucając na nią cechę wyniszczenia i bezsilności. Ubrany był modnie i wykwintnie, krawat miał spięty małą szpilką z brylantem, na ręku także brylantowy pierścień. Skończywszy