Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 018.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zerwoary niezmiernej siły życiowej, i z których tryskały prądy magnetyczne, pociągające ku sobie inne oczy. Słabe, miękie i limfatyczne natury oczu takich nie miewają; bywają one własnością istot utworzonych z krwi i ognia, silnych w miłości i nienawiści.
Kamila miała właśnie takie oczy, mocą pociągania obdarzone, i gdy zaczęła patrzeć na Kaliksta, który się był na chwilę zajął siostrzenicą i siedział profilem zwrócony do niej; głowa jego poruszona tą niewidzialną siłą, która płynęła ku niemu z oczu Kamili, zwróciła się, i wzrok jego spoczął znowu na jej twarzy. Kamila nie spuściła oczu, ale zwolna przeniosła je w zamyśleniu na otaczające przedmioty, jakby nie przestawała myśleć o tej twarzy, na którą tak bacznie patrzyła przed chwilą; Kalikst dojrzawszy zajęcie, jakie w niej wzbudził, uśmiechnął się z dziwnym wyrazem, w którym był tryumf, połączony z szyderstwem.
— Ogromnie wyrosłaś Matyldo, od czasu jakem cię nie widział, — rzekł po chwili, jakby czując, że trzeba coś mówić.
— Cztery lata, kochany wuju! — przeciągle odrzekło dziewczę.
— Czy prędko ukończysz pensję?
— O, już za dwa lata! — zawołała Madzia z uśmiechem naiwnej radości.
— Ale jak że tam idą nauki? — spytał i z pełnym grzeczności ruchem zwrócił się do Kamili. — Pani to zapewne najlepiej mi o tem powiedzieć możesz? — rzekł z uśmiechem, który wnet zniknął pod nerwowem drgnięciem.
Kamila na to pytanie nagle ku niej zwrócone, podniosła znowu oczy na twarz Kaliksta i odrzekła spokojnie:
— Matylda ma wielkie zdolności do nauk, a pilnością swą i całem postępowaniem najzupełniej zadowala nauczycieli.
— Miło mi jest to dobre świadectwo o siostrzenicy