Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 028.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mego i mienie. Od tej pory ty matko codziennie przykładem swym uczyłaś mię nie lękać się ubóstwa, zaprawiałaś mię do pracy i łamanie się z sobą samą. Nie lękaj się więc; co będzie to będzie, co się stanie ze mną, to się stanie, a ufajmy, że nic się nie stanie tak złego, abyś matko potrzebowała kiedyś boleć nademną.
— Rozumne i odważne jesteś dziecko Kamilo, ale zawsze dziecko jeszcze, i pojąć nie możesz, co cię czeka i jakie walki staczać ci w życiu przyjdzie. A ja, co znam życie i ludzi, dopóty drżeć o ciebie nie przestanę, dopóki nie ujrzę, iż masz silniejszą opiekę i pewniejsze wsparcie, jak twoje własne, kobiece siły. Wyraźnie mówiąc, dziecko moje, wtedy tylko będę spokojna i szczęśliwa, gdy wyjdziesz za mąż i ustalisz położenie swoje na przyszłość całą
— Nigdy jeszcze nie myślałam o tem, — odrzekła Kamila, — ale zapominam pokazać tobie moja matko, com dla ciebie przyniosła, — dodała, — jakby chcąc zmienić rozmowę, i rozwinęła przed matką zwój papieru, który przyniosła z sobą i przyszedłszy, położyła na ławce.
— Portret twego ojca! — zawołała pani G., — zkąd to masz, Kamilo?
— Skopiowałam go najwierniej, jak mogłam z małego dagerotypu, jaki noszę na piersi w medaljonie. Jakże znajdujesz, mateczko, czy dobrze mi się udał?
— Wybornie! — rzekła pani G., — wybornie powiększyłaś go. Pięknie rysujesz, dziecko moje.
— Portret ten wiele mnie pracy kosztował, ale pracy miłej; poświęciłam jej wszystkie godziny rekreacyjne od miesiąca, i dziś dopiero skończyłam. Gdym rysowała, zdawało mi się, że rozmawiam z ojcem moim; każdy rys jego twarzy przemawiał do mnie. Upewniam cię mateczko, że były to najmilsze godziny, jakie przepędziłam na pensji.