Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 029.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mój Boże! — mówiła pani G., łzawem okiem wpatrując się w portret, — mój Boże! ile wspomnień twarz ta budzi we mnie, jakże bardzo kochałam tego człowieka, jakże okrutnie mi go odebrano! Piękny to był człowiek, ojciec twój, Kamilo, o dumnych oczach i szlachetnem czole, tyś do niego podobna. Duszę miał także dumną i rycerską; myślał głęboko, kochał namiętnie, a dla tego, co kochał poświęcał się bez granic. Pamiętasz pewnie piękny pałac, w którym się urodziłaś, tam mieszkałam z nim razem, wśród mnóstwa sług, krewnych i przyjaciół. Ty urodziłaś się w pokoju obitym drogiemi kobiercami, a gdyś spała w kołysce, otaczający tłumili starannie odgłos swych kroków, aby snu twego nie przerwać. Ileż razy siedząc nad tobą uspioną, marzyliśmy oboje o przyszłości twojej! Lata biegły bez chmury, ozłocone miłością naszą wspólną, i twojem dziecięcem szczebiotaniem, wśród ogólnego szacunku, którym otaczano twego ojca, jako jednego z najzacniejszych, a zarazem najważniejszych ludzi w kraju, wśród dostatków i nadziei. Miałaś lat dziesięć, gdy nieszczęścia zaczęły spadać na nas, z których największem była śmierć twego ojca. Gdybym ciebie nie miała, umarłabym także, dla ciebie powinnam była i chciałam zostać na ziemi. Z miłości mojej zostało mi tylko wspomnienie; z bogactwa ta odrobina, jaką posiadam. Córko moja! pamięć ojca twego niech błogosławioną będzie w sercu twojem jako ołtarz święty, przed którym módl się pobożnie w każdej boleści i radości twego życia...
Gdy to pani G. mówiła, Kamila milczała, ukrywszy głowę w fałdach sukni matki, gdy podniosła ją po chwili, twarz miała zalaną łzami. Nie rzekła nic, tylko obu rękami objęła matkę i przycisnęła się silnie do jej piersi.
Po chwili zamknęły się otwarte dotąd okna domu i cisza zupełna zaległa w koło.