Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 031.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Alboż co?
— Bo ja wiem jak się nazywa ten pan, co kolację zamówił.
— No to jakże?
— Pan Kalikst Graba.
— Jak żyję nie słyszałem tego nazwiska.
— A bo on tydzień temu dopiero przyjechał z Warszawy.
— A zkądże ty to wiesz wszystko?
— Ot, bo najął trzech lokajów: jednego mego brata, drugiego stryja, a trzeciego stryjecznego brata.
— Hi, hi, hi, a to u waćpana lokajska familja.
— Oho, tem to pochwalić się mogę, z dziada pradziada lokajska, parobkiem nikt z nas nie był, jak nieprzymierzając... — i wskazał palcem na młodego odwróconego odeń chłopaka.
— Ależ ten pan Graba bogaty, kiedy aż trzech lokajów najął!
— Oho! jak Krezus!
— Jak to?
— Jak Krezus.
— Któż to Krezus?
— A to był król polski, co miał tyle złota, że gdyby niem całe miasto zasypał, toby jeszcze zostało.
— Ho, ho, Marcinie, a zkąd ty takiego rozumu nabrał, że wiesz jak króle się nazywali?
— Nie na darmo człowiek służył całe życie po wielkich dworach, — z dumą odpowiedział Marcin, — a jakie pokoje najął ten pan Graba! — strach, najpiękniejsze w całem mieście, meble z Warszawy sprowadził, cztery konie trzyma i taki piękny ma koczyk, jak pan marszałek Bogacki.
— Bogaty być musi, bo i dzisiejsza kolacyjka jak nic, ze dwieście rubli kosztuje.